środa, 12 stycznia 2011

Broń

James sprawnym ruchem wyciągnął plasterek żółtego sera i wymierzył w plecy uciekającego. Tamten nie miał szans. Ser zaterkotał w dłoni wyśmienitego strzelca. Kule plazmy przebyły przestrzeń by dopaść winnego. To on wymuszał pierwszeństwo w korku na Żoliborzu. Teraz jego plecy płonęły. James poczuł ten rodzaj ulgi, jaki daje dobrze wykonane zadanie. Uniósł żółty ser do warg, zdmuchnął smużkę poplazmowego dymu i zjadł swą broń ze smakiem.

sobota, 1 stycznia 2011

Noworoczne postanowienie

Skakałem po kanałach i wpadłem na program popularno-naukowy, w którym przedstawiono, jak rodził się układ słoneczny. Planet była ponad setka. Wciąż zderzały się ze sobą. Jedna kula z impetem waliła w drugą, mniejsza z brył wbijała się powoli, nieubłaganie w większą. Owe procesy wzajemnego miażdżenia rozgrywały się w zwolnionym tempie, w skali planet prędkości są inne niż w naszej. Z tej walki, która trwała ponad 500 milionów lat, ocalały Merkury, Wenus, Ziemia i Mars. Przy okazji powstał Księżyc.
Ponieważ mamy Nowy Rok i zadajemy sobie pytania, jaki ten 2011-ty będzie, obraz walki planet,  na jednej z których obecnie znajduje się także i kanapa na której siedzę wywołał wstrząsające mną raz po raz dreszcze wzruszenia, wzmocnione potężnie przez skutki, niestety łatwego do domyślenia się, sposobu, w jaki powitałem Nowy Rok. Jak masywne wahadło omiatała moje wnętrze refleksja, że wyglądamy na tym kosmicznym ciele  szczególnie i że niesamowite i wspaniałe to, że jesteśmy.
Postanowiłem więc w nowym roku przyjrzeć się naszej obecności na bryle Ziemi bliżej.